Kurs zimowej turystyki wysokogórskiej zorganizowaliśmy wraz z Wojtkiem Gąsienicą-Roj, przewodnikiem Tatrzańskim. Mieliśmy gotową grupę 8 osób i umówiliśmy się przy schronisku PTTK Morskie Oko. Wojtek wcześniej poprosił nas, żeby każdy zaopatrzył się w plecak 30-40 litrowy, apteczkę, folię NRC, dodatkowe rękawiczki , czapkę, dodatkową odzież, stuptuty, okulary przeciwsłoneczne + krem, czołówkę oraz termosik z herbatką i jakieś jedzonko. Dodatkowo, każdy z nas otrzymał raki, czekan i lawinowe ABC, czyli detektor lawinowy, łopatę i sondę. Wspominam o tej liście, ponieważ zimą, szczególnie w Tatrach, turysta powinien przed wyjściem w góry powinien być przygotowany na każde warunki. Pogoda może zmienić się nagle i warto włożyć do plecaka wszystkie te rzeczy. Raki i lawinowe ABC można łatwo wypożyczyć przed wyjściem na szlak, w kilku wypożyczalniach ze sprzętem górskim w Zakopanem. Ponadto, koniecznie trzeba sprawdzić stopień zagrożenia lawinowego przed wyjściem w góry. Możecie to zrobić na tej stronie: https://lawiny.topr.pl/ Nawet jeżeli wybieracie się na krótki spacer do jednej z dolin, sprawdźcie koniecznie stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach i prognozę na najbliższe godziny. Wróćmy jednak do naszej wyprawy :) Na początek Wojtek rozdał każdemu czekan, raki, kaski oraz lawinowe ABC. Później oczywiście otrzymaliśmy dokładne instrukcje użycia tych sprzętów już w praktyce, w terenie. Pogoda sprzyjała i zagrożenie lawinowe było bardzo niskie, więc gdy każdy miał już na sobie raki i kask, ruszyliśmy całą grupą w stronę Czarnego Stawu. Po drodze, otrzymywaliśmy dokładne informacje na temat turystyki wysokogórskiej w zimowych Tatrach. Wiedza ta, moim zdaniem, przyda się każdemu, kto wędruje lub planuje wędrować po górach zimą. Umiejętność użycia lawinowego ABC w praktyce może pomóc nam uratować życie kompanów. Tak samo przydatna dla każdego będzie umiejętność chodzenia w rakach na różnych stopniach nachylenia. Użycie czekana i hamowanie za jego pomocą może również przydać się każdemu, kto planuje podróżowanie zimą w górach wysokich. Nawet 1-dniowe szkolenie może dać nam naprawdę dużo wiedzy i lepiej jest skorzystać z krótkiego szkolenia, niż w ogóle nie mieć wiedzy na temat poruszania się zimą w górach. Oczywiście, warto jest skorzystać ze szkoleń kilkudniowych i to może być też okazja do poznania ludzi o podobnych zainteresowaniach. W internecie można znaleźć wiele szkoleń, do których można dołączyć. Możecie też sami zorganizować grupę i znaleźć doświadczonego przewodnika, który zapewni odpowiedni sprzęt. Wielu z nas po tym szkoleniu zapragnęło kontynuować swoją przygodę z górami oraz wspinaczką!
Uczestnictwo w kursie poruszania się w Tatrach wysokich daje dużą dawkę wiedzy praktycznej i otwiera nowe ścieżki. Ja postanowiłem spełnić kolejne moje marzenie i spróbować jazdy na nartach skiturowych, które (teraz mogę już to potwierdzić) są wspaniałym połączeniem nart biegowych i zjazdowych! Od nart biegowych są krótsze i szersze i pod tym wględem bardziej przypominają narty zjazdowe. Jednak wiązanie nart skiturowych pozwala na przypięcie przy podchodzeniu tylko przodu buta (jak w nartach biegowych), a później przypięcie również pięty, a więc całego buta, czy zjeżdżaniu. Narty skiturowe posiadają też specjalne taśmy (foki) przypinane przy podchodzeniu i zdejmowane przy zjeździe. Są to narty, które mogą być świetną alternatywą dla osób, które dobrze jeżdżą na nartach zjazdowych i szukają wyzwań. Warto nauczyć się najpierw zjeżdżać dobrze na nartach i dopiero później spróbować nart skiturowych, dlatego że cała frajda jeżdżenia na skiturach polega na wczłapywaniu się na wzniesienia, z których poźniej można zjeżdzać! Wycieczka na skiturach może być kilkugodzinna, ale też kilkudniowa, gdzie podchodzenia i zjazdów będzie naprawdę sporo. Ja, nie mając własnego sprzętu, udałem się najpierw do wypożyczalni Tatra Trade, tuż przy rondzie, z którego prosta droga prowadzi do Kuźnic i dalej w góry. Wypożyczalnia okazała się być miejcem, które specjalizuje się właśnie w sprzęcie skiturowym. Od razu poinformowałem pracujących tam chłopaków, że to będzie mój pierwszy raz na skiturach. Oni bez wahania odpowiedzieli, że nie ma problemu i że mogę spokojnie wejść nawet na Kasprowy! Pomyślałem, że na początek spróbuję jednak krótszej trasy do Hali Kondratowej, ale jednak ich słowa okazały się prorocze... Zanim ubrałem buty, poprosiłem o ponowne wytłumaczenie obsługi wiązań i nagrałem sobie na wszelki wypadek wszystkie instrukcje. Na początku wydawało się to dość mocno skomplikowane, ale w praktyce okazało się całkiem proste. Po wypożyczeniu sprzętu (120 zł za dobę), nałożyłem buty, wpiąłem narty i po wyrobionym śladzie poszusowałem do Kuźnic. Tam, w budce, kupiłem bilet do Tatrzańskiego Parku Narodowego i ruszyłem trasą na Kalatówki. Dokładny opis tras skiturowych z Zakopanego (w tym trasy na Kasprowy) możecie znaleźć, na przykład, na tej stronie: https://skitourowezakopane.pl/trasy/kasprowy-przez-goryczkowa/ W moim przypadku oczywiście ambicja wzięła górę i postanowiłem wybrać się na Kasprowy, tak jak polecili mi panowie z wypożyczalni. Na początku trasa była przyjemna, świeciło słońce i adrenalina dodawała sił. Ostatni odcinek kotła goryczkowego jest jednak bardzo wymagający i dał mi nieźle w kość. Pamiętajcie, że cała trasa skiturowa na Kasprowy to około 1000 metrów przewyższenia. Potrzeba solidnej kondycji, żeby pokonać tę trasę bez przygotowania. W moim przypadku skończyło się na zdjęciu nart na końcowym odcinku i przejściu na piechotę, ale i tak byłem bardzo z siebie dumny. Zjazd okazał się być jednak mniej przyjemny niż myślałem! W normalnych warunkach byłaby to dla mnie czysta radość, bo jest to łącznie około 6 kilometrów w dół, ale nogi niemiłosiernie paliły po ostrym podejściu. Wiele jednak nauczyłem się podczas tej pierwszej wyprawy i każdemu narciażowi polecam przygodę ze skiturami! Warto skorzystać z instruktora lub kursu grupowego, żeby lepiej przygotować się do skiturów. Jednak osoby bardzo dobrze jeżdżące na zjazdówkach, poradzą sobie na pewno na trasie do Hali Kondratowej i może być to wspaniała atrakcja zimą na pół dnia w Tatrach. Ja już planuję wyprawę na przyszły rok i zaopatrzenie się w sprzęt skiturowy, czyli narty, buty, kijki i plecak na start.
Jest takie miejsce, trochę pośrodku niczego, w którym możesz przenieść się w czasie i poczuć jak w bajce. Wracając z Tatr do Krakowa, zbaczając kilkadziesiąt kilometrów z trasy, umówiliśmy się z Asią i Michałem na przejażdżkę psim zaprzęgiem. Oboje są wielkimi miłośnikami psów! Umawiając się z nimi, warto jest stawić się na wyznaczonym miejscu chwilę wcześniej, żeby zobaczyć przygotowania do jazdy. Asia i Michał chętnie opowiedzą Wam przy okazji wszystko o swoich ukochanych czworonogach. Zdradzimy Wam tylko, że na swój ślub przyjechali... oczywiście psim zaprzęgiem, ciągnięci przez psy do kościoła… a na przyjęcie weselne dotarli konno - galopem! My umówiliśmy się z tym pozytywnie zakręconym małżeństwem na parkingu przy Przełęczy Słopnickiej. Oboje mieszkają w Limanowej, więc nie warto sugerować się nawigacją, która prowadzi do ich domu. Rezerwując przejazd psim zaprzęgiem lub bikejoring (przejazd rowerem ciągniętym przez psy!), najpierw zapytajcie, gdzie jest planowane miejsce spotkania. Ja zdecydowałem się na przejażdżkę krótką pętlą mającą kilometr, ale można też skorzystać z trasy krótszej (600 metrów) lub nawet 6-kilometrowej! Moim celem było poznanie Asi i Michała i spróbowanie swoich sił, aby móc później zaproponować przejażdżkę Wam, korzystającym z naszych wypraw. Jednak myślę, że warto jest wybrać dłuższą trasę. Co ciekawe, przejażdżki z turystami to dla psów świetna okazja do treningu. Widać jak wszystkie psy kochają ruch i aż garną się do udziału w biegu. Asia i Michał biorą udział w różnych zawodach, łącznie z mistrzostwami świata na krótkich dystansach, więc podczas komercyjnych jazd młodsze psy mają okazję ćwiczyć i zgrywać się razem. Nam pogoda dopisała idealnie, bo temperatura oscylowała w okolicach zera stopni i pruszył drobny śnieg. Jeżeli jednak śniegu nie ma wystarczająco dużo, do sani doczepia się koła lub można skorzystać z przejazdu na rowerze. Musimy jednak przyznać, że zimą przejazd psim zaprzęgiem w ośnieżonym lesie jest najbardziej magiczny... Jeżeli chcecie zaplanować dodatkową aktywność, zabierzcie również biegówki (sprzęt można też wypożyczyć na miejscu), bo w okolicy znajdują się też trasy dla narciaży. Zapraszamy na stronę Asi i Michała i polecamy rezerwację terminu trochę wcześniej, bo mogą akurat znajdować się na zawodach na końcu Europy lub świata! https://skylos.pl/pl/